Od dłuższego czasu zastanawiałem się skąd wzięła się u mnie fascynacja komputerami. Szczególna fascynacja, przejawiająca się choćby w wyglądzie tej witryny. Uwielbiam proste strony internetowe, podobne do tej. Nie interesują mnie kolorowe obrazki, mrugające banery czy inne zbędne dodatki. Najważniejsza jest treść.
Podobnie z systemami operacyjnymi. Ten, którzy wspomninam najrzewniej, to był DOS z nakładką Norton Commander. Zarządzanie plikami przy pomocy programu (a w dzisiejszej nomenklaturze - aplikacji) dwukolumnowego jest o wiele łatwiejsze, niż przy użyciu komend tekstowych i wygodniejsze, niż w przypadku ekploratora systemowego. Prostota i elegancja.
Komputer traktuję od dawna jako swego rodzaju archiwum. Nie piwnicę, nie strych, nie magazyn - archiwum. Pierwsze trzy miejsca sugerują chaotyczne składowanie przedmiotów, które w danym momencie przestały być potrzebne, ale *być może* wróci się do nich w przyszłości. Archiwum zaś to miejsce uporządkowanego przechowywania informacji (zapianej na dowolnym medium) z przeznaczeniem dostępu w każdej chwili i zachowania dla przyszłości. Stąd też niemal każdy plik zapisuję co najmniej dwóch kopiach na co najmniej dwóch urządzeniach zapasowych, aby przypadkowo nie usunąć danych podczas pracy na maszynie codziennego użytku. Moje najstarsze dane mają niemal 20 lat¹. Wśród nich znajdują się zdjęcia, filmy, nagrania głosowe, dokumenty urzędowe... oraz moje przemyślenia zapisane w formie dłuższych i krótszych form. Nie wszystkie, niestety. Media społecznościowe ułatwiają zapisywanie i udostępnianie swoich myśli, jednak utrudniają ich zachowywanie. Moje prywatne cyfrowe archiwum nie zawiera kilku lat wpisów z Naszej Klasy, Facebooka i innych socmediów.
Skąd jednak we mnie ta fascynacja prostotą i potrzeba archiwizacji?
W latach 1990-tych w telewizji nadawano serial pt. „Doogie Howser, M.D.”. Była to opowieść o szesnastoletnim Dooogie’m Howserze, geniuszu o wybitnym umyśle, który dwa lata wcześniej został lekarzem. Serial opowiada o życiu tytułowego bohatera zmagającego się jednocześnie z trudami wymagającego zawodu oraz problemami typowymi dla nastolatków. Charakterystycznym elementem każdego odcinka jest podsumowanie: Doogie zapisuje swoje przemyślenia o wydarzeniach minionego dnia w pamiętniku prowadzonym na komputerze wyposażonym w system DOS.
Ta część serialu wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, ze sam zacząłem prowadzić podobny pamiętnik w podobnej formie na swoim pierwszym pececie, który zbudowałem samodzielnie do tego celu w okolicach roku 2000. Pamiętam, że był to już wtedy przestarzały sprzęt, wyposażony w dysk twardy o pojemności 40 albo 60 MB i stację dyskietek 5,25". Miał jednak ogromną zaletę. Był bardzo tani. Części do jego budowy pochodziły z rynku wtórnego. Większość była bardzo tania, część dostałem za darmo. Komputer pracował początkowo wyłącznie na DOS, później zainstalowałem na nim Windows 3.11 a jeszcze później - Windows 98.
Zapiski poczynione na tamtym komputerze jednak przepadły.
Kiedy po latach zacząłem świadomie zapisywać na przyszłość swoje słowa i zdjęcia, nauczyłem się następujących rzeczy: 1. Rób kopie zapasowe. Przynajmniej dwie; 2. Przechowuj dane w sposób uporządkowany. Dzięki temu w przyszłości łatwiej znajdziesz to, czego będziesz szukać; 3. Skup się na tym, co na prawdę ważne; 4. Szanuj pamięć komputera. Każde medium, każdy komputer ma ograniczoną pojemność (np. 60 MB). 5. Jeśli piszesz „pamiętnik” lub blog - pisz go dla siebie.
(Ten wpis, podobnie jak wszystkie pozostałe na tej stronie, został napisany w programie Notepad++ v 8.6.2 i wgrany na serwer za pomocą klienta FTP wbudowanego w program Total Commander 10.00. Gdybym pracował na Linuksie - zamiast TC użyłbym innego, podobnego programu).
Powiązane: